W piękny lipcowy weekend 15 i 16 lipca 2017, 22 kajakarzy i kajakarek wzięło udział w Corocznym Sternikowym Spływie Kajakowym.
Sobota zapowiadała się słonecznie. Na parkingu przed ostrawskim spożywczakiem część osób naiwnie odziana w szorty i podkoszulki, część rozsądnie w spodnie i gumiaki, z nadzieją spoglądała w lekko zachmurzone cirrusami niebo (Jak to było? „Cirrus na niebie, pogoda się … psuje?”) Pierwsza część spływu upłynęła pod znakiem w pełni relaksacyjnych machnięć wiosłami, wyluzowanym spoglądaniem na okoliczną przyrodę i ciągłym zachwytem nad idealną organizacją całego przedsięwzięcia. W czeskim Bohuminie, przy malowniczym rynku, gdzie czas płynie chyba troszkę wolniej, kajakarze posilili się w przyjemnej restauracji, przygotowując się na odcinek drugi, z nadzieją, że będzie on równie spokojny, jak ten pierwszy. Cóż, życie bywa przewrotne. Czarne chmury, gromadzące się na niebie, huk piorunów w oddali i coraz bardziej złowieszczo prezentujące się okoliczności przyrody sprawiły, że Sternik gęsto zasuwał wiosłami, by zdążyć do celu. Niestety, ostatnie metry dały ekipie porządnie w kość. W jednej chwili deszcz (oraz, jak twierdzą niektórzy: grad) zaczął zacinać tak bardzo, że nawet sztormiaki i inne cuda zdały się na nic. Kajakarze Sternika dotarli jednak do celu- być może pierwszy raz tak bardzo ceniąc sobie schronienie pod mostem 🙂
Po dotarciu na pole namiotowe (Ośrodek Wypoczynkowy „Olza”) i zadomowieniu się nieco (tzn. rozwieszeniu ton mokrych ciuchów na linach pomiędzy samochodami, rozbiciu namiotów etc.) przyszedł czas na rozrywkę: mecz piłki siatkowej, dziarsko rozegrany przez pełnych wigoru kajakarzy, dopingowanych przez tych bardziej zmęczonych. Co za emocje! Później grill, chłodne piwko, długie żeglarzy o życiu rozmowy- to jest to, co Sternik lubi najbardziej. W części nocnej chętni wzięli udział w kempingowej potańcówce, gdzie w rytm muzyki (przyznajmy otwarcie- „rąbanki” tylko dla najbardziej wytrwałych…) pląsali do późnych godzin nocnych. Okazało się, że tańce w blasku stroboskopów warte były zachodu, ponieważ lokalny DJ wyróżnił jedną z kajakarek Sternika (ku jej wielkiemu zaskoczeniu) za największe zaangażowanie na parkiecie.
Drugi dzień rozpoczął się od zarządzonego przez Komandora wyścigu. Ponieważ zwycięzcy proszą o zachowanie anonimowości, pozwolimy sobie złożyć im serdeczne gratulacje, zwłaszcza od Komandora, który zajął zaszczytne drugie miejsce.
Pogoda jak dzwon, słonecznie, przyjemnie, pełne odprężenie. Tak w skrócie można opisać kajakarską niedzielę.
Szeroka Odra to rzeka idealna na spływ kajakowy. W porównaniu z Małą Panwią, czy Rudą, które obfitowały w przeszkody, konary, bystrza i inne atrakcje, Odra to kajakowa autostrada.
Spływ zakończony, kajakarze cudownie zmęczeni. Czegóż więcej nam potrzeba?
Życie składa się z takich właśnie chwil.
Byle do kolejnej wyprawy! Ahoj!