Pośpiechem się brzydząc.
W środę 14 czerwca 5 mężczyzn na 5 rowerach bez problemów rozpoczęło wyjazd na rowery z Ceskeho Tesina popołudniu. Pociągi dowożą nas o godz. 20:00 do Bratyslavy. Pierwsze wrażenie Dunaju – bezcenne. Po 20 kilometrach znajdujemy nocleg w Rusovcu i bardzo dobrą pizze. W czwartek (15.06.2017) pełni energii ruszamy dalej. Tama i śluza w Gabcikove robi wrażenie a obiad w zakładowym bufecie smakuje jak nigdy. Oglądamy śluzowanie statków i barek. W ciągu 15 minut śluza napełnia się wodą. Jedziemy wzdłuż Dunaju temperatura rośnie, słońce nas opala a okoliczne wioski są pełne uroku lokalnych małych barów i mieszkańców. Nawierzchnia szlaku zmienia się z asfaltu na luźny szuter.
Docieramy wieczorem do Komarna – pełnego komarów. Zakupy w sklepie kolacja wspomnień czar i do spania. Ranek w piątek (16.06.2017) budzi nas zachmurzeniem i lekkimi opadami deszczu. Ruszamy przez Komarno zwiedzamy centrum i twierdzę. Po drodze spotykamy grupę kilkunastu sympatycznych Kanadyjek i Kanadyjczyków. Robimy wspólne zdjęcie i otrzymujemy na pamiątkę dwie małe flagi z klonowy liściem. Docieramy do Sturova mamy hotel z basenem, sauną i śniadaniem. Wieczorem super kolacja w restauracji Vincet i spotkanie z przyjaciółmi z Wisły. W sobotę (17.06.2017) ostro ruszamy do Budapesztu. Po drodze zwiedzamy Vysehrad i Szentendre – urocze węgierskie miasteczka. W Vysehradzie trafiamy na konkurs gotowania gulaszu – pokusa wielka ale wystarczą nam zdjęcia. W przydrożnym barze zamawiamy pstrąga dostajemy dorsza, zamawiamy sznycel dostajemy żeberka, zamawiamy różne sałatki dostajemy takie samy kiszone papryki – język wegierska trudna język. Kawa i napoje na barce zacumowanej na Dunaju dodają nam energii na dalszą podróż. Hura – Budapest ale okazuje się że w Budapeszcie oprócz dworca Keleti jest jeszcze Nyugati i akurat nasz pociąg do Bratysławy odchodzi z dworca Nyugati. Śpimy w „szuflandi” każdy ma łóżko i swoja szufladę na rzeczy – czujemy się młodo i wesoło. W bistrze Oktagon za 1490 forintów a nie jak myśleliśmy na początku 1190 forintów przez dwie godziny jemy do woli. (tyle warzyw jeszcze nigdy na raz nie zjadłem). Wieczorny spacer po Budapeszcie i ostatnie piwo przy utworach na żywo Franka Sinatry. Niedziela (18.06.2017) droga powrotna do domu. W pociągu spotykamy emerytowanego Amerykanina z rowerem. Jest z Colorado. W Bratyslavie kolejna przeprawa zakupu biletów. Jemy obiad z widokiem na Dunaj, drobne zakupy dla domowników i znów pociąg. W Żylinie okazuje się że Pendolino nie weźmie tylu rowerów a bilety mamy bez miejscówek więc zostają pociągi lokalne. Na szczęście na sąsiednim peronie stał osobowy do Zwardonia. Rzutem na taśmę wsiadamy do pociągu i po głębokiej analizie i pomocy Pani konduktor dojeżdżamy do Svrcinovca i dalej na rowerach do Mosty u Jablonkova. Na dworcu poznajemy kilku mieszkańców po ciężkiej walce (ale nie poddawali się). Osobowym do Ceskeho Tesina i około 21 jesteśmy w Cieszynie. Pożegnanie na rynku ostatnie zdjęcia i rozjazd w swoje strony. Za rok kolejny etap? A może inna rzeka? – planów mnóstwo.
Bratyslava – Rusovec – 20 km.
Rusovec – Komarno – 101 km.
Komarno – Sturovo – 58 km.
Sturovo – Budapeszt – 62 km, Budapeszt 24 km.
Budapeszt, Bratysława, Svrcinovec – Mosty u Jablonkova, Cieszyn – 24 km.
RAZEM 289 km
Opracował Krzysiek Kasztura.