Czeska fala. Super Kolos 2018 dla Richarda Konkolskiego
Jako pierwszy obywatel b. Czechosłowacji opłynął świat w samotnym rejsie. Dokonał tego na własnoręcznie zbudowanym jachcie „Nike”. Potem powtórzył ten wyczyn jeszcze dwukrotnie na „Nike II”, przemianowanej następnie na „Declaration of Independence”. Bez dostępu do morza w rodzinnym kraju i bez pieniędzy, za to z fantazją, wybitnymi umiejętnościami i wielkim sercem Richard Konkolski zapisał się w historii światowego żeglarstwa złotymi zgłoskami. Portem, z którego przez wiele lat wyruszał w swoje rejsy, był Szczecin.
Urodzony ponad 75 lat temu (1943 r.) w Bohuminie na Morawach Richard Konkolski to najbardziej polski z czeskich żeglarzy i najbardziej czeski żeglarz w Polsce. W marcu 2019 roku odbierze w Gdyni nagrodę Super Kolosa za całokształt dokonań.
Bardziej Ryszard niż Richard
Wychowywał się nieopodal polskiej granicy i choć do morza miał daleko, nie przeszkadzało mu to w rozwijaniu żeglarskiej pasji. Pływał na stawach, budował modele żaglowców i zaczytywał się w morskiej literaturze. Z tego okresu najlepiej zapamiętał niewielką książeczkę Żagle znikają z oceanów pod redakcją Jana Ludwiga. Ma ją do dzisiaj.
W wieku 16 lat zaczął startować w regatach, a pierwsze szlify morskie (patent żeglarza i sternika) zdobył na obozie w Boszkowie koło Leszna. Stopień sternika morskiego i instruktora uzyskał w Jastarni, a egzamin kapitański zdawał na słynnym jachcie „Śmiały”. Wkrótce jego ulubionym miejscem w Polsce stała się przystań w Szczecinie.
Otwarty i bezpośredni, szybko nawiązywał bliski znajomości z polskimi żeglarzami, w czym pomagało mu to, że mieszkając przy polskiej granicy, odbierał… TVP Katowice. Jak wspominał w jednym z wywiadów wiele lat później, polskiego nauczył się, oglądając Stawkę większą niż życie oraz Czterech pancernych. Przyjaźnił się m.in. z Bolesławem Kowalskim, Jerzym Radomskim, Krystyną Chojnowską-Liskiewicz, Teresą Remiszewską, Krzysztofem Baranowskim czy Henrykiem Jaskułą.
Dookoła świata po raz pierwszy
W 1972 roku wziął udział w transatlantyckich regatach OSTAR. Zajął w nich 41. miejsce, ale zdobył wielkie uznanie środowiska, startował bowiem na tak małym jachcie, że obdarzono go pseudonimem „Superkamikadze”. Niedługo po zakończeniu regat, ruszył na „Nike” w swój pierwszy rejs wokółziemski. Płynął trasą przez Bermudy, Kanał Panamski, wyspy Pacyfiku, Australię, Cieśninę Torresa, Ocean Indyjski, południową Afrykę i Atlantyk. Do Plymouth dotarł po 342 dniach i pokonaniu ponad 33 tys. mil morskich. Konkolski stał się w ten sposób pierwszym obywatelem Czechosłowacji, który opłynął świat w samotnym rejsie. Jego wyczyn doceniono nie tylko w ojczyźnie, ale również w Polsce, Czech otrzymał bowiem nagrodę Rejs Roku.
W regatach OSTAR Konkolski wystartował jeszcze dwukrotnie – w latach 1976 i 1980.
Ucieczka do wolności
W 1982 roku, po dwóch latach przygotowań do regat BOC Challenge, które prowadził na własny koszt w warunkach stanu wojennego w Polsce, nie otrzymał od czechosłowackich władz sportowych zezwolenia na udział w rejsach morskich. Nie godząc się z tą decyzją, która oznaczała dla niego koniec marzeń o kontynuowaniu żeglarskiej pasji, wraz z żoną i synem wypłynął z Polski bez zezwolenia. Dotarł do Newport, wystartował w wokółziemskich regatach, a po ich zakończeniu poprosił o azyl polityczny.
W trakcie trwania regat był w kraju sądzony, a wszystko to kosztowało go zaoczny wyrok 11 lat więzienia w Czechosłowacji i utratę majątku. Mimo tego, startując w zawodach – w BOC Challenge w 1982 roku wygrał dwa etapy i zajął ostatecznie trzecie miejsce w swojej klasie, zaś cztery lata później był piąty, stając się tym samym jednym z pierwszych na świecie żeglarzy, którzy aż trzy razy samotnie opłynęli kulę ziemską – zawsze robił to jako Czech i reprezentował Czechosłowację. Zależało mu, by osiągane przez niego wyniki, szły na konto jego kraju. O obywatelstwo USA Richard Konkolski wystąpił dopiero po zakończeniu sportowej kariery.
Wraz z rodziną zamieszkał na stałe w Stanach Zjednoczonych, a w 1992 roku otrzymał amerykański paszport. Czeskie obywatelstwo przywrócono mu dopiero w 2014 roku. W tym samym roku wrócił do kraju i osiedlił się w Lutyni Dolnej koło Bohumina, skąd pochodził jego ojciec.
Słowo żeglarza
Mieszkając w USA Konkolski z powodzeniem zajmował się zawodowo produkcją filmową i telewizyjną, ale jego drugą największą pasją po żeglarstwie jest pisanie. Laureat Super Kolosa jest autorem dziewiętnastu publikacji, m.in. przetłumaczonej na polski jeszcze w l. 80. XX wieku książki Samotnie przez Atlantyk.
Do dziś pozostaje autorytetem i dobrym duchem dla wielu początkujących, samotnych żeglarzy.
| oprac. m.in. na podstawie tekstu Marka Słodownika z magazynu „Rejs”
Przez lata bywał w naszym kraju częstym gościem. Miał tu wielu przyjaciół, stąd wypływał w swoje rejsy, tu wreszcie, w Szczecinie, miał swoją bazę. Pozostał jedną z bardziej popularnych postaci świata żeglarskiego w Polsce.
Urodził się w Bohuminie na Morawach. Zajmował się narciarstwem, biegami, strzelaniem, gimnastyką, judo, a przede wszystkim żeglarstwem. W tej dyscyplinie odnosił największe sukcesy, wygrał kilkadziesiąt regat lokalnych, przez siedem kolejnych lat zachował tytuł mistrza Północnych Moraw. Pod koniec lat sześćdziesiątych zdobywa uprawnienia żeglarskie w Polsce. Nauczył się języka polskiego, pływał w rejsach morskich organizowanych przez polskie kluby. Zrobił wymagany staż kapitański i wkrótce zdobył upragniony patent. Do dzisiaj wspomina pierwszą książkę żeglarską, jaką przeczytał nie znając jeszcze polskiego. Była to miniatura morska „Żagle znikają z oceanów” pod redakcją Jana Ludwiga. Nie znał wprawdzie wówczas znaczenia słowa „znikać”, ale nie przeszkodziło mu to w lekturze. Książkę tę trzyma do dzisiaj na półce swojej domowej biblioteki i darzy ją szczególnym sentymentem.
Pamięta doskonale swój pierwszy rejs morski, na który zamiast sztormiaka zabrał strój przeciwchemiczny P1 z obciętym kapturem. Kombinezon wyglądał wprawdzie niezwykle egzotycznie, ale nie przeciekał, a jak już wodę złapał, to było jej w integralnych kaloszach powyżej kolan. Sławę i popularność, nie tylko w Czechosłowacji, przyniósł mu start w regatach transatlantyckich na własnoręcznie zbudowanej NIKE. Już w sezonie 1971 odbywał na niej rejs dookoła Danii odwiedzając pięć krajów, a następnie zaliczył wymagany regulaminem regat stażowy rejs samotniczy na Morze Północne. W regatach zajmuje 41 miejsce, (siódme po przeliczeniu). Zaraz po zakończeniu regat rusza w swój wokółziernski rejs. Płynie przez Bermudy, Kanał Panamski, wyspy Pacyfiku, Australię, Cieśninę Torresa, Ocean Indyjski, Południową Afrykę i Atlantyk do Plymouth. Kiedy ruszał, nie miał przy sobie nawet dolara, Trasę wybrał pod kątem możliwości jachtu, bał się okresu huraganów na Indyjskim i nie uniknął kłopotów wywracając się w okolicach Durbanu. Remont pochłonął wszystkie zarobione na lądzie fundusze. Na ostatni etap, do Polski, zabrał do jedzenia tylko worek ryżu, olej, i groszek w puszce stanowiący urozmaicenie posiłków co drugi dzień. Na nic innego nie starczyło pieniędzy.
Rejs skończył w 1975 roku po przepłynięciu ponad 33 tysięcy mil. W drodze do Polski towarzyszyła mu żona Mirosława. W kraju zgotowano mu entuzjastyczne przyjęcie. Witano go jak bohatera, był postacią powszechnie znaną i bardzo lubianą. W Polsce uhonorowano go nagrodą Rejs Roku. W kolejnym sezonie ponownie staje na starcie regat OSTAR. Tym razem na metę dociera po 39 dniach, co daje mu drugą pozycję w klasie po przeliczeniu. Pierwsze miejsce odebrały mu machinacje organizatorów, którzy jachtowi brytyjskiemu, dłuższemu o trzy metry, dały korzystniejszy przelicznik. W kolejnych regatach OSTAR w 1980 roku płynie na Cetusie. Zajmuje czwarte miejsce w klasie z czasem 21 dni. W kraju występuje często w środkach masowego przekazu, wygłasza liczne odczyty, jest niezwykle popularny. Ma to jednak także swoje ciemniejsze strony. Jest solą w oku dla działaczy związkowych. Nie dość, że pochodzi z prowincjonalnego Bohumina to jeszcze mąci spokój działaczom, którzy dotąd przypinali sobie hojnie medale za wybitne osiągniecia sportowe – rejsy Dunajem na Morze Czarne, Łabą do Hamburga. Nie chciano wykorzystać jego popularności do kreowania zainteresowania żeglarstwem, działaczom w dwurzędowych marynarkach takie sukcesy nie były do niczego potrzebne, nienawidzili Konkolskiego za jego popularność, kontakty i sławę. Odcięto go od możliwości publikowania i występów w mediach. Konkolski nic nie chciał od związku, prosił, by mu tylko nie przeszkadzać. Chciał pływać. l tego jednak było za dużo. Centrum żeglarskie w Pradze odmawiało Konkolskiemu wydania zgody na jakiekolwiek pływania morskie. Tym samym oddalała się wizja startu w pierwszych regatach BOC Challenge, do których przygotowywał się przez kilka ostatnich lat. Nie było wyjścia, Konkolski wykorzystał bezwład biurokracji i zdecydował się na ucieczkę z kraju.
Zabrał żonę, syna i załoganta z Polski pomagającego przy wykańczaniu kadłuba. Podczas stanu wojennego panującego w Polsce, wypłynął jachtem na morze. W Newport poprosił o azyl polityczny, aby zalegalizować swój pobyt. Wkrótce wystartował w regatach zajmując trzecie miejsce w swojej klasie. Rok 1986 przynosi kolejny start w regatach BOC Challenge, na tym samym jachcie, tyle że pod nazwą DECLARATION OF INDEPENDENCE. Zajmuje piąte miejsce. Jest jednym z pierwszych żeglarzy w historii, którzy trzykrotnie opłynęli samotnie świat. W Czechosłowacji w tym czasie trwa nagonka. Działacze triumfują… Opluwany w mediach, ograbiony ze wszystkiego, co pozostawił w kraju, jest sądzony i dostaje wyrok dziesięciu lat więzienia. Nie może się bronić, tym łatwiej jest więc go oskarżać. W Stanach założył firmę, zbudował studio telewizyjne w piwnicy swego domu przez lata konsekwentnie rozwijał biznes. Pożar domu w 1992 roku zahamował rozwój planów, ale i tym razem Konkolski nie opuścił rąk. Działał na rynku mediów, kręcił i produkował filmy video, tworzył multimedialne programy, nie tylko żeglarskie. Był przez lata nieformalnym konsultantem środowiska żeglarskiego w sprawach regat oceanicznych. To przede wszystkim do niego kierowali swe pierwsze kroki kandydaci na samotnych żeglarzy. Jego dom przypominał muzeum żeglarstwa, a księgozbiór zawiera kilka tysięcy woluminów poświęconych tej dziedzinie.
Kilka lat temu powrócił do Czech, wyrok 12-letniego więzienia za ucieczkę z kraju uchylono w 2014 roku. Mieszka nieopodal Bohumina pisze książki. W jednym z e-maili pisał, ze książki teraz szybciej pisze niż czyta, ale potrafił się odnaleźć w nowej rzeczywistości.
MAS
Zdjęcia z archiwum Ryszarda Konkolskiego