Grzysno przyjemność 2017

„Gorący Potok” na początek zimy.

Ekipa Sternika wraz z sympatykami spędziła wesołe dni w „Gorącym Potoku” w Szaflarach.

Cześć osób już w piątek 01 grudnia zażywała gorącej kąpieli lub zwiedzała Zakopane i okolice.

Wieczorem wspólna kolacja i wspomnień czar z całego sezonu.

Komplet uczestników zameldował się w sobotę rano w pensjonacie „U Janowiaka” .

Dłuuuuuuuuuugi pobyt w gorących basenach w sobotę od 11 do 19 uatrakcyjniły tańce i śpiewy szanty w basenie do muzyki prezentowanej prze DJ-a, wygraną ekipy Sternika w konkursie narciarskim i wieloma gorącymi wspomnieniami z saun kąpieli borowinowych czy wspólnych pobytów w Jacuzzi. Nie zapomnieliśmy o naszych solenizantach tj Ewie, Basi i Andrzeju.

W sobotni wieczór po obfitej kolacji szybko pustoszały miejsca przy stole – jednak woda wyciąga!

Niedzielny poranek przywitał nas piękną zimową pogodą, mszą św w urokliwym miejscowym kościele i spacerem na świeżym powietrzu. Grupa zapaleńców po śniadaniu jeszcze raz wróciła na baseny a tam niespodzianka boliwijski duet gitarowo piszczałkowo perkusyjny i do tego śpiewali po polsku. Powrót o zmroku w padającym śniegu z prędkością 60km/h i przystankami na Słowacji w Rabcy oraz w Żywcu – jak cały pobyt niezapomniany.

PS. Po wodzie nie da się chodzić – chociaż próby były.

 

Konkurs fotograficzny 2017 rozstrzygnięty

Jury, pod przewodnictwem Krzysztofa Kasztury, spośród nadesłanych prac wybrało zdjęcia do nagród:

1 miejsce zdobyło zdjęcie „Spokój, natura, cisza” – maj 2017, jezioro Powidzkie podczas rejsu klubowego. Autor Berenika Tomica

2 miejsce „Czekając na rejs” – Marina Dalmacija Sukosan, lipiec 2017. Autor Nikolina Szczurek

3 miejsce „Ta keja”. Zdjęcie wykonano w przystani Róg Zwierzyniecki na Jeziorze Mamry podczas rejsu jachtem „Zetka” 22 sierpnia 2017. Autor Iwona Probst-Baszczyńska

Wyróżnienia:

– „Sąsiedzi”, fotka zrobiona podczas lipcowego rejsu na pokładzie „Lupusa”, po pięknych mazurskich jeziorach – Mamry. Autor Jacek Pieczonka

–  „Spokojna przystań” – Morze Adriatyckie, Włochy, lipiec 2017. Autor Berenika Tomica

Dziękujemy wszystkim za nadesłane prace i gratulujemy zwycięzcom. Nagrody zostaną wręczone na balu kapitańskim 03.02.2018.

Zdjęcie, które zdobyło 1 miejsce zostanie zamieszczone na kalendarzu, na 2018 rok wydawanym przez PTTK Oddział  Beskid Śląski w Cieszynie.

Zarząd

Rejs do Bergen 2017

Czesław Kłyś został żeglarzem roku 2017.

Rejs jachtem „My Wife” w dwuosobowej załodze z Andrzejem Kondakiem po Morzu Bałtyckim i Północnym w okresie 20.06-21.07.2017r.

Odwiedzane porty w państwach – Szwecja, Norwegia, Dania: Trzebież, Malmo, Helsingborg, Tannanger, Bergen, wyspa Utsira, Skagen.

Przechyły na groniu- czyli zakończenie sezonu żeglarskiego A.D. 2017

Dzięki uprzejmości Ani i Jacka Iskierków zakończyliśmy kolejny sezon żeglarski w malowniczej brenneńskiej „Iskierkówce”. Miejsce przepełnione spokojem, położone w otoczeniu lasów i łąk, ciepłe i pogodne, jak jego przyjaźni światu właściciele.

Część ekipy żeglarskiej zawitała w Brennej już z samego rana w sobotę. Pełni werwy, jak zwykle, wyruszyli na podbój okolicznych jaskiń, lasów oraz zagajników, jak się później okazało, obfitujących w grzyby. Jako że Sternik ma na swoim koncie liczne sukcesy grzybiarskie- zbiorom nie było końca! Kosze wypełnione po brzegi, kieszenie pełne borowików- raj na ziemi. W galerii poniżej obejrzeć można zdjęcia zbiorów sternikowych grzybiarzy, jak zwykle zapierające dech w piersiach, wprawiające w zakłopotanie wszystkich okolicznych pasjonatów grzybobrań. Prezentujemy również fotografie dokumentujące wyprawę naszych żeglarskich speleologów, odważnie eksplorujących najbardziej niedostępne zakamarki beskidzkich jaskiń. Trzeba przyznać, że żeglarska brać nie boi się ciasnych miejsc, pewnie z przyzwyczajenia – na jachcie często trzeba wciągać brzuch i pochylać szyję, by nie uszkodzić siebie i innych.

Po powrocie z lasu ekipa Sternika rozpoczęła przygotowania do imprezy- dekoracje i inne cuda- wianki opanowały dom. Zapach suszonych grzybów unoszący się w Iskierkówce przez całą noc, był bez cienia wątpliwości doskonałym dodatkiem do muzyki, tańca i śpiewu.

Zacznijmy jednak od początku… Kiedy Komandor odczytał nazwiska wszystkich odznaczonych, dreszcz przeszedł niejeden żeglarski kręgosłup, motywując do dalszej walki o odznaki, medale i inne trofea. Tymczasem pora wymienić tych, którzy w tym roku zasłużyli na odznaki:

SREBRNA:

Roman Gorgosz

BRĄZOWA:

Damian Podżorski

Nikolina Szczurek

POPULARNA:

Dominik Pieczonka

Jacek Pieczonka

Błażej Podżorski

Jacek Podżorski

Grażyna Podżorska

Wiktor Iskierka

Jacek Iskierka

Patent żeglarza jachtowego zdobyli w tym roku:

Jacek Podżorski

Damian Podżorski

Jacek Iskierka

Roman Barcz

Robert Pieczonka

Berenika Tomica

Gratulujemy nagrodzonym i życzymy tradycyjnej stopy wody pod kilem dosłownie i w przenośni!

Te wszystkie osoby, plus kilkoro innych nieszczęśników, którzy przeżyli w tym sezonie „jakiś żeglarski pierwszy raz”, przeszły następnie chrzest, który uczynił ich prawdziwymi wilkami, jeśli nie morskimi (choć niektórych stanowczo tak), na pewno takimi znad jeziora. Neptun i jego ponętna małżonka, ten pierwszy pełen potęgi, ona- uosobienie łagodności i piękna, namaścili sponiewieranych przez medyka, czarta i wałek do ciasta żeglarzy, by w końcu wyrocznia mogła nadać im nowe, jakże piękne, imiona, zobaczcie wybrane:

Francuski Tankowiec

Blondie z Mazur

Przechyła

Wodnik Szuwarek

Mazurski Haft

Posileni grochówką, kiełbasą i kaszanką sternikowcy ruszyli do gitar. Szant nigdy za wiele, zwłaszcza tych, traktujących o młodych dziewczętach, całowanych przez marynarzy na brygu i gdzie tylko się da. Były „Hiszpańskie dziewczyny” okraszone dźwiękiem marakasów, a także nimfy w białych sukienkach, raczące się trunkami z plasterkiem cytryny.

Hitem imprezy stał się jednak przebój disco polo, wielbiący piękno tęczówek koloru zielonego. Hmmm, kto wie, może następnym razem poznamy go w aranżacji szantowej. „Oczy zielone” w wykonaniu Sternik Band to prawdziwa perełka dla melomanów.

Tańce do białego rana, przebierańcy, poranna kawka u sąsiadów, jajecznica z grzybami- to jedynie mała część przyjemności, doświadczonych przez członków i sympatyków Klubu Żeglarskiego „Sternik” podczas zakończenia sezonu w Iskierkówce. Oby jak najwięcej takich spotkań!

Ahoj, żeglarze!

Byle do kolejnego rejsu!

 

Zdjęcia: Ania Iskierka

 

a tymczasem na Mazurach

Mocna ekipa na Mazurach – *Lupus i *Venus

30/06/2017 – …/…/2017

 

Rowerami wzdłuż Dunaju

Pośpiechem się brzydząc.
W środę 14 czerwca 5 mężczyzn na 5 rowerach bez problemów rozpoczęło wyjazd na rowery z Ceskeho Tesina popołudniu. Pociągi dowożą nas o godz. 20:00 do Bratyslavy. Pierwsze wrażenie Dunaju – bezcenne. Po 20 kilometrach znajdujemy nocleg w Rusovcu i bardzo dobrą pizze. W czwartek (15.06.2017) pełni energii ruszamy dalej. Tama i śluza w Gabcikove robi wrażenie a obiad w zakładowym bufecie smakuje jak nigdy. Oglądamy śluzowanie statków i barek. W ciągu 15 minut śluza napełnia się wodą. Jedziemy wzdłuż Dunaju temperatura rośnie, słońce nas opala a okoliczne wioski są pełne uroku lokalnych małych barów i mieszkańców. Nawierzchnia szlaku zmienia się z asfaltu na luźny szuter.
Docieramy wieczorem do Komarna – pełnego komarów. Zakupy w sklepie kolacja wspomnień czar i do spania. Ranek w piątek (16.06.2017) budzi nas zachmurzeniem i lekkimi opadami deszczu. Ruszamy przez Komarno zwiedzamy centrum i twierdzę. Po drodze spotykamy grupę kilkunastu sympatycznych Kanadyjek i Kanadyjczyków. Robimy wspólne zdjęcie i otrzymujemy na pamiątkę dwie małe flagi z klonowy liściem. Docieramy do Sturova mamy hotel z basenem, sauną i śniadaniem. Wieczorem super kolacja w restauracji Vincet i spotkanie z przyjaciółmi z Wisły. W sobotę (17.06.2017) ostro ruszamy do Budapesztu. Po drodze zwiedzamy Vysehrad i Szentendre – urocze węgierskie miasteczka. W Vysehradzie trafiamy na konkurs gotowania gulaszu – pokusa wielka ale wystarczą nam zdjęcia. W przydrożnym barze zamawiamy pstrąga dostajemy dorsza, zamawiamy sznycel dostajemy żeberka, zamawiamy różne sałatki dostajemy takie samy kiszone papryki – język wegierska trudna język. Kawa i napoje na barce zacumowanej na Dunaju dodają nam energii na dalszą podróż. Hura – Budapest ale okazuje się że w Budapeszcie oprócz dworca Keleti jest jeszcze Nyugati i akurat nasz pociąg do Bratysławy odchodzi z dworca Nyugati. Śpimy w „szuflandi” każdy ma łóżko i swoja szufladę na rzeczy – czujemy się młodo i wesoło. W bistrze Oktagon za 1490 forintów a nie jak myśleliśmy na początku 1190 forintów przez dwie godziny jemy do woli. (tyle warzyw jeszcze nigdy na raz nie zjadłem). Wieczorny spacer po Budapeszcie i ostatnie piwo przy utworach na żywo Franka Sinatry. Niedziela (18.06.2017) droga powrotna do domu. W pociągu spotykamy emerytowanego Amerykanina z rowerem. Jest z Colorado. W Bratyslavie kolejna przeprawa zakupu biletów. Jemy obiad z widokiem na Dunaj, drobne zakupy dla domowników i znów pociąg. W Żylinie okazuje się że Pendolino nie weźmie tylu rowerów a bilety mamy bez miejscówek więc zostają pociągi lokalne. Na szczęście na sąsiednim peronie stał osobowy do Zwardonia. Rzutem na taśmę wsiadamy do pociągu i po głębokiej analizie i pomocy Pani konduktor dojeżdżamy do Svrcinovca i dalej na rowerach do Mosty u Jablonkova. Na dworcu poznajemy kilku mieszkańców po ciężkiej walce (ale nie poddawali się). Osobowym do Ceskeho Tesina i około 21 jesteśmy w Cieszynie. Pożegnanie na rynku ostatnie zdjęcia i rozjazd w swoje strony. Za rok kolejny etap? A może inna rzeka? – planów mnóstwo.
Bratyslava – Rusovec – 20 km.
Rusovec – Komarno – 101 km.
Komarno – Sturovo – 58 km.
Sturovo – Budapeszt – 62 km, Budapeszt 24 km.
Budapeszt, Bratysława, Svrcinovec – Mosty u Jablonkova, Cieszyn – 24 km.

RAZEM 289 km

Opracował Krzysiek Kasztura.

Ślub, szloga i pływanie

10.06.2017 „Sternicy” zrobili szlogę na ślubie Ewy i Michała. Najstarsi żeglarze (stażem) wykazali się inwencją twórczą. Było śmiesznie, a zaraz potem wzruszająco. Michał, jak na muzyka przystało zagrał pod balkonem Ewy. Młoda Para wyglądała cudownie. Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia. Niech fale Was bujają…

Zaraz potem piątka z nas wyruszyła nad J. Żywieckie na weekendowe pływanie. Jurek zaprosił nas na „Cieszyniankę”. Było ognisko, śpiewy, długie rozmowy i wiosenna kąpiel. Szczęśliwi wracalismy do domu przez Jastrzębie gdzie dogadaliśmy z kapitanem letnie pływanie po Bałtyku.